środa, 31 grudnia 2014

faces look ugly when you are alone.

Andrew Baker
38 letni właściciel niewielkiej, lecz dobrze prosperującej sieci restauracji 
okazjonalnie całkiem niezły kucharz
miłośnik sztuki, lecz sam bez talentów
ojciec 16 letniej Sophie

Urodzony w angielskim mieście Hereford, jako drugi z trójki rodzeństwa. Dwie siostry zostały w rodzimym kraju wraz z rodzicami, a on po studiach gastronomicznych w poszukiwaniu lepiej prosperującego rynku wraz z przyjacielem - w połowie Australijczykiem - przyjechał do kraju kangurów. W Anglii oprócz domu zostawił także dwu letnią córkę, owoc krótkiego romansu, która od kilku lat odwiedza go w wakacje i co drugie Boże Narodzenie. Cicho liczy na to, że zgodzi się zamieszkać z nim na dłużej. 
Początkowa niewielka restauracja założona przez dwójkę ambitnych kucharzy w ciągu 14 lat rozwinęła się do eleganckiej siedzi, posiadającej obecnie 6 lokali. Serwują tradycyjne dania australijskie, często delikatnie zmienione autorskimi pomysłami właścicieli z lat ich młodości. Oni sami zajmują się obecnie ich zarządzaniem, Andrew stara się przynajmniej raz w roku odwiedzić każde z miejsc osobiście.
Gdy nie pracuje i nie podróżuje, dużo czyta, zwiedza galerię, podziwia widoki z okna swojego apartamentu, który mieści się na jednym z ostatnich pięter jednego z wieżowców w centrum. Dwa-trzy razy w tygodniu można go spotkać w King's Park na joggingu.
Jeśli chodzi o charakter Bakera, nie jest to najprostsza rzecz do opisania. W sprawach zawodowych jest ambitny, opanowany, doskonale zorganizowany. Podwładni opisują go jako wyrozumiałego, aczkolwiek wymagającego szefa. 
Życie prywatne przedstawia się już nieco gorzej. Od lat nie udało mu się utrzymać poważnego związku. Jest idealistą, który albo będzie widział zbyt dużo wad w partnerce, przez co nie będzie potrafił jej pokochać, albo pokocha ją tak bardzo,że nie będzie się uważał wystarczająco dobry, co będzie źródłem konfliktów. Krótko powiedziawszy, doskwiera mu samotność, którą stara się nieudolnie zapełnić przelotnymi znajomościami, często z kobietami poznanymi w którymś z ulubionych barów. W tych pojawia się najczęściej w weekendy, by zamienić dwa słowa z zaprzyjaźnionym barmanem i wypić podwójną whisky albo dwie, koniecznie z lodem. Samopoczucie znacznie poprawia mu się latem, gdy mieszka u niego córka.
Mimo wszystko, zawsze stara się sprawiać wrażenie osoby przyjaznej i otwartej, czasem zarzuci nawet niebanalnym żartem lub dwoma. Po bliższym poznaniu może się okazać, że facet ma po prostu kilka problemów, z wiernością, z zazdrością, ze sobą w największym skrócie. Cały czas czeka na kobietę, która wstrząśnie jego światem na tyle, by w końcu się do porządku ogarnął.

[ pierwszy pamiętnikowy wpis postaram się dodać jeszcze w tym tygodniu. pan Baker nie gryzie, ja także, więc mam nadzieję, na kilka ciekawych wątków. Na powiązania jestem otwarta, postacie przyjaciela Andrew i jego córki prawdopodobnie w najbliższym czasie pojawią się w wolnych. Jeśli chodzi o długość wątków, to za wypracowaniami nie przepadam, za to ekstremalnie krótkich nie znoszę. średnia długość odpowiada mi najbardziej. cytat w tytule - boski Morrison, zdjęcie z bliżej nieokreślonego tumblr.
Szczęśliwego Nowego Roku życzę:)]

14 komentarzy:

  1. [Taka postać to fajny prezent na początek nowego roku. Dlatego bez wahania zapraszam do Rachel na wątek. Co prawda jestem przelotem, ale pomysł na powiązanie/akcję już jest - Rach i Andrew mogą znać się z projektów reklamy, jakie agencja szykowała dla sieci restauracji. Chociaż zdecydowanie Keating grzeje stanowisko krócej niż rozwijała się firma, może pamiętać początki wspólnej współpracy, bo to piękno konkurencji i zmiany firm reklamowych. Mogą mieć jakieś koleżeńskie relacje, które nie wykraczają na razie poza spotkania na kawach i domowych imprezach. :)]

    OdpowiedzUsuń
  2. [Zdjęcie jest niezwykle sympatyczne :)
    Zapraszam na wątek, pomysłu na razie nie mam, ale co dwie głowy, to nie jedna.]

    Terry Sinclair

    OdpowiedzUsuń
  3. [Dziękuję za powitanie a co do pomysłów...
    A gdyby tak panna twarda sztuka była nauczycielką i zarazem korepetytorką jego córki, hę? Poza tym nie oszukujmy się nadal jest dość atrakcyjna kobietą więc pan któremu od dłuższego czasu związki nie wychodzą może być nią zainteresowany, próbować wyciągnąć ją gdzieś, jednak przez dłuższy czas moja Kassidy będzie mu odmawiać, bo a. nie umawia się z rodzicami uczniów, b. nie umawia się ze swoimi pracodawcami itp. Jednak w końcu, jako że sama musi ruszyć na przód zgodzi się na jakiś mały towarzyski wypad, który może zaowocować czymś większym ]

    Kassidy

    OdpowiedzUsuń
  4. [ Na potrzeby wątku, i zwarzywszy na byli zawód jej matki możemy założyć, że matematyki. Kiedy wrócę do domu to dopiszę to w karcie. I może zróbmy tak: moja pani będzie kończyła korki, wtedy pan przyjdzie ona mu odmówi, grzeczni jak zwykle. A następnym razem spotkają się na dniu otwartym w szkole jego córki i wtedy, gdy w końcu uda mu się do niej dostać ona się zgodzi z nim się spotkać. No czyli lecimy z twoją wersją ]

    Kassidy

    OdpowiedzUsuń
  5. [A wpadło. Myślę nawet, że może byc zabawnie, jeśli dodamy mały dodatek. Skoro Andrew niekiedy sypia z przypadkowo poznanymi kobietami, Jena mogłaby byc jedną z tych, która dały mu bardzo brzydkiego kosza, wyzwała od najgorszych i mogła zrobic parę innych rzeczy, które wypada robic jedynie pijanym kobietom.
    Sophie chciałaby, żeby się ze sobą poznali, bo Jena może już znac jego byłą żonę, widzą się- i ups, niespodzianka.
    Opis Aarona- trochę buntownik, ale inteligentny. Pracowity, chociaż zdarza mu się chodzic na wagary i przesiedziec cały dzień w pracy u Jeny. Zakochany po uszy, ale słaby romantyk, który (tak samo jak Jena) dopiero od kilku lat żyje na tyle dostatnio, by móc pozwolic sobie na markowe ubrania i niepracowanie po lekcjach. Mimo to udziela korepetycji i odkłada na nowy samochód, o czym Jena nawet nie wie. W stosunku do Sophie łagodny, przy jej ojcu strasznie się denerwuje i nieraz zdarza mu się palnąc głupotę.
    Jeżeli Aaron odpada, mogliby pilnowac razem jakieś potańcówki, jako, że przez wszystkie lata chodzenia do szkoły ich pociech, niespecjalnie się udzielali]

    Jena Gardner

    OdpowiedzUsuń
  6. [Super. Mogła mu wylac drinka w twarz, zwyzwac, pacnąc włosami i wyjśc, rzucając za sobie kilka obraźliwych słów. W każdym razie, zna i tak matkę Sophie, więc został już tylko tatuś i wspólny obiad/kolacja. ]

    OdpowiedzUsuń
  7. [Właściwie wszystkie wątki, które mam, są powiązane z biurem detektywistycznym, więc chciałabym odejść od rozwiązywania zagadek kryminalnych.
    Mam coś w zamian :) Sobotnia noc, Terry wychodzi z jakiegoś baru, przed nią przebiega mężczyzna z torebką, za nim krzycząca kobieta, wniosek jest prosty: złodziej ukradł kobiecie torebkę. Sinclair postanawia złapać faceta, którego niestety straciła z oczu, bo skręcił w jakąś uliczkę, ale prawie natychmiast trafia na - wydawałoby się - właśnie tego złodzieja. Rzecz jasna jest to Andrew (z torebką), ale Terry dobrze nie widzi i atakuje go, żądając zwrotu skradzionego przedmiotu. On nie wie, o co jej chodzi, ona go bije, oboje krzyczą i nie mogą dojść do porozumienia przez jakieś pięć minut. Potem wyjaśniają sprawę. Możemy dodać do tego policję, jeśli chcesz ;)
    Co Ty na to?]

    Terry Sinclair

    OdpowiedzUsuń
  8. Nie sądziła, że tak wygląda wychowywania nastolatka. Wzięcie go pod opiekę było całkowicie spontaniczne, jakby było czymś zupełnie oczywistym, w żaden sposób niedziwacznym. Jego matka, gdy tylko dowiedziała się, że Jane daje się wyzyskiwac na zmywaku w taniej knajpie, wzięła ją pod swoje skrzydła i zaopiekowała, jakby była bliską i dobrze znaną rodziną. Spędzili ze sobą cztery lata, będąc z Aaronem najlepszymi przyjaciółmi i byli nimi ciągle, nieprzerwanie. Wspólnie ratowali się od samotności, a odkąd była jeszcze Sophie... Wszystko zaczynało jakby do siebie pasowac. Nie czuła potrzeby flirtowania z obcymi mężczyznami, skoro mogła spędzic miły wieczór oglądając film z dwójką nastolatków, która wydawała się byc mądrzejsza niż ona kiedykolwiek.
    Ostatniego papierosa wypaliła przed wyjściem z domu. Nie robiła tego często, ale w sytuacjach, gdy była zwyczajnie zdenerwowana nie potrafiła sobie tego odmówic. Bardzo sługo zastanawiała się nad taką błahostką jak strój, nie mówiąc nawet o tym, ile zajęło jej ułożenie sobie powitania i tego, w jaki sposób poprowadzi rozmowę, jeżeli ta nie będzie naturalna.
    Mimo, że była wychowana na farmie, umiała się zachowywac. Przez lata zdołała się tego nauczyc, tak samo jak i tego, że należy chowac akcent przed ludźmi z miasta, bo nigdy nie biorą Cie poważnie, uważając się za zwyczajnie lepszych. Tak przynajmniej to wyglądało w jej otoczeniu, dlatego powszechnie znana była jako zimna ryba, która mało mówi, wiecznie chodzi w szpilkach i czyta każdą, dosłownie każdą pozycję, która przychodzi do wydawnictwa, sypiając przy tym po pięc godzin na dobę.
    Tak było wtedy, gdy pijany zaczął mówic zbyt wiele i zbyt wiele chciał robic. Gorszy dzień, sprzeczka z Aaronem i to wszystko zaowocowało brakiem chęci na jakikolwiek spacer do jego mieszkania. Co więcej, koszula którą oblała martini pewnie lepiła się do niego przez resztę wieczoru, zaś głośne wyzwiska przypięły brzydką łatkę na jego piersi, przynajmniej w lokalu w którym się poznali.
    Kiedy go zobaczyła, wszystkie przygotowania diabli wzięli. Zmarszczyła najpierw nos, będąc przy tym wyraźnie niezadowoloną. Nie minęło jednak kilka sekund i roześmiała się serdecznie, zasłaniając przy tym usta.
    -Tak, Jena- powiedziała spokojnie, po czym machnęła ręką na pytające spojrzenia dwójki nastolatków- Dawno i nieprawda, czy tak, Andrew?- nie pytając nawet, zdjęła buty i odwiesiła cienki sweter na wieszak. Nie umiała się wyzbyc tych gestów, niby tak drobnych, ale jednak może trochę dziecinnych. Aaron również zdjął buty i wręczył kwiaty Sophie, uśmiechając się w jej kierunku ze szczerą sympatią.
    -Ja Aarona nie urodziłam, ale też jestem szczęściarą... To dobry chłopak, mogę za to ręczyc- powiedziała i wyjęła wino z torby- Aaron dopiero w samochodzie powiedział mi, że zajmujesz się gastronomią, więc pewnie się wydurniam, ale nie będę wiozła tej butelki do domu- podała mu trunek i spojrzała na nastolatków. Miała wrażenie, że to ona bardziej się denerwuje niż oni, z czego chyba obydwoje zdawali sobie sprawę.
    Jeśli szło o zaciąganie do łóżka- pewnie nawet by mu się to udało, gdyby nie miała wtedy gorszego dnia i gdyby nie była już w trakcie tracenia jakiejkolwiek chęci do sypiania z obcymi, ledwo poznanymi mężczyznami. Jak się teraz okazało, lepsze było już chyba wylanie na niego drinka, bo gdyby spędzili razem noc, mogłoby byc tylko bardziej niezręcznie.

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. [Troszkę się rozpisałam, ale chciałam tu zawrzec kilka opisów dotyczących relacji Aarona i Jeny. Mam nadzieję, że może byc ;) ]

      Usuń
  9. Szczerze powiedziawszy, pomimo widocznych prób i starań ze strony Kassidy, które niestety ciągle kończyły się niepowodzeniem, kobieta powoli się wypalała w związkach. Jak się to objawiało? Otóż dokladnie po drugim podejściu stała podejrzliwa. Ale nie tak jak straszą pni w warzywniaku przeglądająca pomidory i inne warzywa, które w przyszłości zagoszczą na jej stole, jeśli oczywiście zaliczą wszystkie testy. Nie, ona po prostu przestała ufać sobie, swoim wyborom które począwszy od jej byłego męża były dość nietrafione. Z pozoru eleganccy mężczyźni tętniący życiem, z szelmowskimi uśmiechami na twarzy oraz niezłą gadka w rzeczywistości okazywali się prostakami bez krzty galanterii oraz kultury osobistej, za wszelką cenę starając siw dobrać do jej majtek, ba jeszcze w ogóle się z tym nie kryjąc.
    Za trzecim razem doszło do tego multum nowych, twardych zasad. Po jakże przyjemnych pięciu dniach z mężczyzna, który na jej nieszczęście okazał siw ojcem jednej z uczennic, przez co przez chwilę groziła jej ostra nagana ze strony jej szkolnych pracodawców, postanowiła a. skończyć z nieprzemyślanymi związkami mającymi na celu zespoić jej pragnienie czucia bezpieczeństwa oraz cielesne rządze, b. już nigdy nie umówić się z gościem który jest ojcem jej wychowanki oraz ma twarz Brada Pitta czy Orlando Blooma. Łączenie pracy z życiem prywatnym nigdy nie przynosiło dobrych efektów. Znacznie częściej wypełniało takową relacje toksyczną substancją powoli wyniszczającą taki związek, a ona miała już dość niepowodzeń.
    Szczerze powiedziawszy nie zdawała sobie sprawy jak ciężko będzie jej trzymać się tych zasad. Zaledwie dwa miesiące po ich ustaleniu znalazła sobie amanta, który na jej nieszczęście, bowiem nie spełniał żadnego z jej kryteriów odnośnie wyglądu z manierami było wręcz na odwrót, przez co wydawał się potencjalnym kandydatem na jej partnera, był ojcem jej uczennicy. Już nie raz i nie swa zdarzyło jej się by tatusiowie zauważyła zauważali jej atuty a przez brak namiętności w swoich dawno wypalonych związkach szukali pociechy u innych, a ze ona była pod ręką starali si do niej sięgnąć, choć w rzeczywistości byla dla nich niedostępna, jednak poza jednym przypadkiem gdzie nie miała pojęcia iż owy mężczyzna z którym się spotyka ma cos wspólnego z jej pracą, nie zdarzyło jej się ulec namolnym prośbom. W tym wypadku cały czas myślała.
    Jak zwykle we wtorek podjechała swoim niebieskim chevroletem pod dom ona Baker'a z gracja przechodząc przez próg domu i niemal od razu kierując sie do miejsca gdzie czekała na nią jego córka, starając się użyć w stosunku do jej ojca stosowną liczbę uprzejmości jednocześnie nie dając mu nadziei na rozkwit ich znajomości. Co jak co ale była twarda i niewielu osobom dało rade ją w jakikolwiek sposób złamać i ten mężczyzna na razie nie był żadnym wyjątkiem. Po zakończeniu pracy jeszcze przez chwilę porozmawiała z Andrew, a gdy juz miała iść do swojego samochodu usłyszała kolejną propozycje, o ironio, do miejsca gdzie sama chciała pójść zaledwie dwie godziny wcześniej.
    Spojrzała na pana Bakera unosząc do góry jedną brew. Odruchowo założyła ręce na piersi jak to miała w zwyczaju podczas dość poważnych rozmów z rodzicami.
    - Niestety, ale muszę odmówić proszę pana- rzekła na tyle stanowczo by przypadkiem ni pomyślał iż gdzies głęboko w sobie nie rozważała tej propozycji jednocześnie starając się by jej ton go w żaden sposób niw uraził- Musi mi pan wybaczyć jednak staram sie nie łączyć zycia prywatnego z praca, jednak pan już to wie, gdyż wspominałam o tym panu kilka razy, nieprawdaż? To by było nierozsądne zachowanie z mojej strony, więc nie mogę przyjąć tej propozycji.

    Panna Clemens

    OdpowiedzUsuń
  10. Aaron trochę opowiedział jej o tym mężczyźnie. Bała się, że przez pryzmat jej osoby zacznie okraślac kuzyna, który niczemu nie był winny. Ona zaś dobrze wiedziała, że nie każdy ją lubi, chociażby za cięty język i problemy z wyrozumiałością. W pracy była diabelnie wymagająca i rzadko która wymówka robiła na niej wrażenie; oczywiście nie popadała przy tym w skrajnośc, ale gdy ktoś cały czas narzekał na korki jasno dawała mu do zrozumienia, że w takim razie powinien znaleźc pracę bliżej domu, nie zaś się do niej spóźniac. Ciągle.
    -Powiedz mi które książki są Twoimi ulubionymi, a powiem Ci kim jesteś- powiedziała, gdy wspomniał o zboczeniu zawodowym. Kiedy Sophie i Aaron usiedli do stołu, ona także to zrobiła. Nastolatek puścił w jej kierunku oczko i uśmiechnął się szeroko do swojej dziewczyny, która wyraźnie chciała porozmawiac z ojcem o tym, skąd zna Jenę.
    -Pracuję w wydawnictwie, ale największą kreatywnością w pisaniu wykazuję się przy układaniu listy zakupów- to był temat rzeka. Mogła mówic o swojej pracy godzinami, dokładnie tłumacząc na jakiej zasadzie wybiera się książki do opublikowania, dlaczego niektóre pozycje są sprawdzane kilka razy, jeśli idzie o poprawnośc językową i fabularną, inne zaś pozostawiane są samym sobie... Mogła o tym opowiadac jak o wspomnieniach z dzieciństwa, jeżeli ktoś swoje lata młodości zaliczał do bardziej udanych niż ona.
    -Pracuję jako asystentka prezesa do spraw wydawniczych. Czytam rozdziały książek, które podsyłają nam agenci autorów i sami autorzy bez pośrednictwa, wybieram to, co się nadaje dla szefa i piszę bardzo dużo grzecznych, ale niezbyt przyjemnych listów- wyjaśniła i wyprostowała się, gdy mężczyzna wszedł z pieczenią do pomieszczenia. Pachniała obłędnie.
    Nim podał im talerze spróbowała wina i uśmiechnęła się do siebie. Smak dzieciństwa.
    Dobrze pamiętała, jak z ojcem objeżdżała winiarnie, zupełnie inaczej wyglądające niż te w Europie. Były one znacznie większe, liście mniej zielone a owoce dużo słodsze i trochę mniej soczyste. Mimo upału częsc, na te droższe wina, zbierano ręcznie w grubych, gumowych rękawiczkach, wysokich butach i z zakrytym całym ciałem. To nie ciepło było największym wrogiem a słońce, które wraz z odległością od oceanu było coraz bardziej niemiłosierne i brutalne.
    -Sophie wspominała, że od czternastu lat mieszkasz w Australii. Jak Ci się podoba?- zapytała, czekając aż i on usiądzie, by móc zacząc posiłek

    [Tak trochę ostrzegam, że mogę się odrobinę rozpisywac o Australii, bo w sumie troszkę tam pobyłam i jestem zakochana w tym kraju po uszy. ]

    OdpowiedzUsuń
  11. [Hm, nie wiem jak mam odebrać fakt, że chyba propozycja wątku ode mnie została przeoczona, ale uznam, że to przypadek, żeby było fajnie. Nadal aktualne.]

    OdpowiedzUsuń
  12. [ No cześć. Zara może nie wstrząśnie jego światem, ale lekko go zachwieje? Zwłaszcza, że na zdjęciu jest mój osobisty mąż i kochanek, którego kocham nad życie i nie odpuszczę wątku :D ]

    Zara

    OdpowiedzUsuń
  13. [No już :D Witam się i tak dalej i przychodzę po wątek z tatą xD]

    Sophie B.

    OdpowiedzUsuń