there's faith and there's sleep and we need to pick up one please because
faith is to be awake and to be awake is for us to think and for us to think is to be alive
Nikt nie uprzedził go, że miałby męczyć się z tym wszystkim. Czasami czuje się tak, jakby wszechświat od zawsze wysyłał mu ewidentne sygnały, jednak on za każdym razem był zbyt zajęty podziwianiem obrazów w swoim ulubionym muzeum w mieście, aby zwrócić na nie uwagę. Zaślepiony, nigdy nie podejrzewał tego wszystkiego.
Nie wie kim jest. W żadnym momencie swojego życia nie wie już, czy choroba przemawia poprzez jego opuszki palców i machnięcia rzęsami, czy to naprawdę on. Nie wie czy lubi gorącą czekoladę bo mu smakuje, czy traktuje ją tylko jako formę odprężenia. Nie wie czy lubi głaskać koty bo czuje potrzebę podarowania komuś swojej miłości, czy dlatego że to dodaje mu pewności siebie i poczucia kontroli nad czyimś życiem. Nie wie, czy za chwilę nie będzie starał się to zwierzę udusić. Nawet wtedy nie wie, czy jest to spowodowane frustracją przez chorobę, czy to właśnie choroba sama w sobie. Nie wie czy czasami ludzie zdają się go lubić za to, kim jest - może oni są mniej zagubieni od niego samego - czy to jednak ponownie okres hipomanii, który przywołał do niego ludzi. Boi się pójść spać nawet w zły dzień, bo nigdy nie wie co nastąpi gdy się obudzi. Nauczył się żyć ze świadomością, że zawsze może być gorzej, toteż stara się nie narzekać. Nie na głos.
Poza pokochaniem wielu rzeczy, w swoim mieście wiele także stracił. Nikt w gruncie rzeczy go tam już nie trzymał i jedynym melancholijnym wspomnieniem są te cudne pejzaże, które chciałby móc namalować nie z pamięci przynajmniej ostatni raz, lub jego ulubione obrazy, które przychodził odwiedzać w muzeach parę razy na miesiąc.
Zaakceptował już fakt, że jego rodzicom wreszcie udało się od niego uwolnić i zapewne wzdychają z otuchą gdzieś w dalekiej Holandii. Wysłali go na drugi koniec kuli ziemskiej gdy tylko jego psycholog wspomniał, że zmiana otoczenia dobrze by mu zrobiła. Wykorzystali obecność ciotki, wuja i ich dzieci w zdecydowanie zbyt gorącej dla tej pary płuc Australii, a chłopak cały czas utrzymuje kontakt z psychologiem, który przypomina mu o częstym aktualizowaniu swojego pamiętnika. Podobno przechodzi przez pozytywną fazę, dba o siebie i powtarza sobie, że jest najważniejszą osobą we własnym życiu. Ale kto wie, co będzie jutro? Co wtedy pomyśli? Jego płuca wdychają ogień i jego skóra krzyczy przypominając o tym, kogo zabił. Ktoś ukradł jego radio, więc teraz siedzi w ciszy, a czasami cisza jest brutalna.
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz