Amelia Landon
24 lata
Młodsza asystentka w kancelarii prawniczej
Silna, niezależna kobieta z królikiem i trzema chartami
Właścicielka największej palety fałszywych uśmiechów w Perth
Pokaż mi jakąkolwiek słabość, a pożrę cię żywcem
Znajdź jakiś dogodny kąt, a bądź pewien, że sprzątnę ci go sprzed nosa
Dążę do celu po trupach i sama dbam o swój tyłek
Nie zależy mi na współczuciu, więc sama też nikomu nie współczuję
Ciężka praca jest twoją drabiną do sukcesu
Jeśli chcesz mojego szacunku, musisz sobie na niego zapracować
Jeśli masz mi coś do powiedzenia to zrób to, ale nie za moimi plecami
Szanuję odważnych, gardzę wiecznie narzekającymi na życie nierobami
Jeśli chcesz zmienić swoje życie to zrób to, a nie gadaj
Jeśli jesteś wystarczająco bystry to sobie poradzisz nawet ze mną
A i uważaj. Świat nie jest miłym miejscem. Lepiej patrz pod nogi.
Pamiętnik Dane Powiązania
Bum Skarbie!
Mam nadzieję, że Amelia się tu jakoś odnajdzie. Jak nie, to wypróbujemy łamanie kołem i ciężkie tortury ;]
Witamy serdecznie. Nie gryziemy. Wymyślamy i zaczynami, ale nie zrobimy wszystkiego za ciebie, na to nie licz
Buzia: Rachel Bilson. Kochamy zagmatwane powiązania
Znajdzie się jakiś silny charakterek, który nieco stępi moją niepokorną dziewczynę?
Mam nadzieję, że Amelia się tu jakoś odnajdzie. Jak nie, to wypróbujemy łamanie kołem i ciężkie tortury ;]
Witamy serdecznie. Nie gryziemy. Wymyślamy i zaczynami, ale nie zrobimy wszystkiego za ciebie, na to nie licz
Buzia: Rachel Bilson. Kochamy zagmatwane powiązania
Znajdzie się jakiś silny charakterek, który nieco stępi moją niepokorną dziewczynę?
[Bardzo ciekawa postać, aż fajnie widzieć, że są tu ludzie z charakterkiem. Życzę miłej zabawy i jeśli jest ochota, pomysł lub dobre chęci - zapraszam do siebie.]
OdpowiedzUsuń[Cześć. Podoba mi się Amelia. Takie chyba dwa przeciwieństwa z nich, tj z niej i Sam. To może być interesująca znajomość :). Jeżeli masz ochotę na wątek to zapraszam. ]
OdpowiedzUsuń[Dziękuję za powitanie. No, i za komplement, bo równie dobrze mógłbym je prawić pod tą kartą - postać Amelii zdecydowanie się wyróżnia. Czasami bycie wredną osobą się nie opłaca, ale na pewno dodaje barw na blogu i czyni postać ciekawszą.
OdpowiedzUsuńMyślę, że powodem dla którego postacie są koło trzydziestki jest ustatkowanie się. Widzę, że dużo z nich to osoby po przejściach. Perry ma w końcu żonę, więc nie mógł być takim młodzieniaszkiem jak niektórzy.
Ale Amelia nie odstaje tak bardzo. Zachęcam do wątku, wtedy się przekonasz, że przy dobrej zabawie to nie robi różnicy. :)]
[Właściwie to nie lubiłam też nigdy Sereny. Lubię za to aktorkę, która ją gra. I jakoś pasuje mi na wizerunek Sam.
OdpowiedzUsuńWredny i negatywny wątek mnie pasuje:). W końcu ma być różnorodnie. :) ]
[Nie muszą znajdować wspólnego języka, ciekawiej będzie ustawić je po przeciwnych stronach barykady i pozwolić, by wygrażały pięściami i po prostu się nie lubiły ;)
OdpowiedzUsuńMam pomysł. Amelia wygląda na kobietę wyzwoloną, więc może pewnego wieczora poszła do baru, poderwała Thomasa i przespała się z nim (w jego mieszkaniu). Terry nie mogła przez nich spać, wstała wkurzona, idzie do kuchni, a tam paraduje Amelia. Obie panie od pierwszego spojrzenia wiedzą, że się nie polubią. Fajnie byłoby, jakby wydarzyło się coś, co zmusiłoby je do zostania w tym mieszkaniu cały dzień albo przynajmniej do spędzenia dnia razem. Co o tym myślisz? c:]
Terry Sinclair
[Mnie osobiście cieszy, że takie postaci się pojawiają. Wiadomo, różnorodność to podstawa dobrej zabawy, ale też lubię realne podejście do spraw. Dwudziestolatkowie nie będą mieli rodzin, firm, kariery ani porządnych doświadczeń. I racja z samotnymi matkami, to taki kazus przesady, która czasami pojawia się na blogach.
OdpowiedzUsuńOkej, mam mały pomysł. Perry może zostać oddelegowany do współpracy z kancelarią, bo właściciele budynku obok chcą toczyć batalie, że remont starego wieżowca im przeszkadza, a robotnicy naruszają nie ten teren co trzeba. Wtedy mógłby poznać Amelię. Myślę, że mimo wszystko ciętym językiem ale by się dogadali. :)]
[Będziemy improwizować ;)]
OdpowiedzUsuńPiątkowe i sobotnie noce zawsze były dla niej męczarnią. Specjalnie wracała do domu późno, około trzeciej, żeby mieć pewność, iż Thomas i jego nowa panienka skończyli swoje ekscesy i teraz smacznie śpią przytuleni do siebie. Otwierała drzwi, szła do łazienki, myła zęby i wskakiwała do łóżka, mentalnie przygotowując się do spotkania jednodniowej wybranki współlokatora o imieniu Katie, Jessica, Valerie. Każda z nich tym samym ruchem otwierała lodówkę i tak samo opierała się o szafki, pijąc szklankę soku pomarańczowego. Każda miała na sobie tylko bieliznę i koszulę Thomasa zarzuconą niedbale na opalone ciało. Każda dziwnie wyginała się, gdy przechodził obok, a ją starały się albo zjednać porozumiewawczym uśmiechem, albo zabić morderczym spojrzeniem, jakby była ich rywalką w walce o samca. Terry te mizerne próby kwitowała zjedzeniem owsianki.
Tej nocy czuła się tak, jak przed opracowaniem niezawodnego dotąd systemu unikania uprawiania seksu przez Thomasa i jego dziewczyny – liczba mnoga jest tu wskazana. Wróciła o trzeciej i już w progu zaskoczyły ją wyjątkowo głośne jęki, stęknięcia i okrzyki. Sprężyny skrzypiały, podłoga trzeszczała, a ściany lada chwila miały pęknąć. Terry miała zamiar perfidnie przeszkodzić im w stosunku i rzucić kobiecie jej ubrania, a współlokatora wyrzucić z mieszkania – najlepiej tylko w bokserkach – ale czuła dziwne zażenowanie na tę myśl, więc jak zwykle zamknęła drzwi i udała się do łazienki, a potem do pokoju i łóżka. Nakryła się kołdrą po sam czubek głowy i czekała, aż skończą. Nie skończyli aż do piątej i dopiero wtedy Morfeusz łaskawie przyjął ją w swoje objęcia.
Śniły jej się pokręcone rzeczy, dużo krwi i flaki ciągnące się po ulicy.
Alarm obudził ją o ósmej. Początkowo nie wiedziała, co się dzieje, potem przypomniała sobie odgłosy tej nocy i wstała z żądzą mordu w błękitnych oczach. Ona również nie zaprzątała sobie głowy przebraniem się, do kuchni weszła w piżamie złożonej z krótkich spodenek i koszulki z krótkim rękawem. Rude włosy lekko przeczesała dłońmi.
Kobieta stała przy ekspresie do kawy i na dźwięk kroków odwróciła głowę. Terry ujrzała ładną dziewczynę, mającą ponad dwadzieścia lat, wysportowaną, ciemnowłosą. Jej wygląd nie był dla niej zaskoczeniem, Thomas gustował w dziewczynach mogących w każdym momencie stanąć na wybiegu w bieliźnie Victoria’s Secret. Na jej promienny uśmiech i wesołe powitanie odpowiedziała wzruszeniem ramion.
Ciekawe, pomiędzy którymi jękami ci o mnie opowiedział, pomyślała, ale nie powiedziała na głos.
Ruszyła do lodówki. Otworzyła drzwiczki i spojrzała do środka, zastanawiając się, co przygotować sobie na śniadanie. Lodówka stała przy szafce z ekspresem, więc Terry znalazła się niebezpiecznie blisko dziewczyny Thomasa, jego koszuli i jej wielkiego biustu. Dlaczego lodówka była pusta? Z głębokim westchnieniem zamknęła drzwiczki i spojrzała beznamiętnie na intruza.
- Muszę się dostać do ekspresu – oznajmiła.
Terry Sinclair
[Nie umiem pisać bardzo zwięzłych kart, a przynajmniej na to wychodzi. Dla mnie ta postać jest dopiero zalążkiem, zawsze potem mam tysiąc lepszych lub gorszych pomysłów, więc kreatywność jakoś tam się pojawia zawsze, to w postaci zmiany, to w postaci opowiadania.
OdpowiedzUsuńNikt chyba nie lubi takich osób jak licealna Rach, ani w szkole, ani na studiach (chociaż przynajmniej na tych drugich da się bardziej ich unikać :D).
Dziękuję za skomplementowanie wizerunku. Pierwszy raz zdarzyło mi się użyć aktorki, która wpadła mi do głowy dosłownie przypadkiem. Ale strasznie podoba mi się Rose i pasuje mi na Rachel.
Jeśli masz ochotę na jakiś wątek - teraz, czy później, możemy pokombinować coś. Na pewno szef szefów, u którego pracuje Keating ma problemy z prawem i konkurencją,, więc prawnicze zagrania są bardzo na miejscu. Chyba, że wolisz coś niezwiązanego z pracą. :)]
Im więcej zakrętów robił przeklęty autobus, im częściej dochodziły do niego przedświąteczne zapachy z siatek pełnych jedzenia i zakupów, im bardziej burczało mu w brzuchu, a przystanków do docelowego miejsca ubywało, tym częściej słyszał w myślach własny głos mówiący słynną filozoficzną kwestię... Dlaczego ja?
OdpowiedzUsuńNie marudził dlatego, że nie udzielono mu odpowiedzi. "Jesteś młody, masz siłę, inni niech męczą się z projektem, a ty jako członek zespołu..." i potem coś jeszcze o "poczcie", która "działa za wolno". No tak. Wiedział, że zakładanie filii w Perth to nie sielanka, a delegaci musieli robić więcej, niż leżało to w ich obowiązkach w firmie rodzinnej. Ale przynajmniej płacili mu na czynsz. Sprytne znalezienie kawalerki zaowocowało zaoszczędzeniem kasy, którą inni przewalili na apartamenty. Mógł przynajmniej zapłacić za naprawę roweru, którym wjechał - jak wbrew jego opinii twierdzi mało uprzejma młoda kobieta z przedwczorajszego dnia - w cofający znienacka samochód.
Odebranie papierów i omówienie głównych pomysłów na terminy spotkań. Nie brzmiało to męcząco, ale on już wiedział swoje. Kiedy był zmęczony zanim wykonał zadanie, oznaczało to, że zadanie nie będzie proste. Taka mała prawidłowość w małym życiu tego małego człowieczka.
Przekroczył próg budynku, w którym mieściła się kancelaria. Odliczając w myślach adres i sprawdzając, czy na pewno dobrze trafił - w razie czego byłaby wymówka - po chwili wkroczył tam, gdzie zmierzał komunikacją miejską przed ostatnie pół godziny. Rowerem byłoby szybciej.
- Dzień dobry... - przywitał się, chociaż z trudem nie zarzucił amerykańskim "co słychać" na powitanie. Tutaj źle to odbierali. Już się przekonał.
Spróbował się uśmiechnąć, ale zamarł, kiedy rozpoznał pracownika, a raczej pracownicę, która spoglądała na niego odkąd wszedł. Coś mówiło mu, że to z nią miał załatwiać sprawy, a nie wyglądało na to, żeby ktoś inny był na tę chwilę w kancelarii.
[Fajna ta twoja Amelia, lubię takie charakterne postaci, ale nie umiem ich tworzyć.
OdpowiedzUsuńI jak najbardziej reflektuję na jakąś pozytywną relację, z zakręconą może być trudniej, mój pan jest raczej spokojnym człowiekiem, ale możemy pokombinować.]
Gerard