poniedziałek, 17 lutego 2014

Historia

Selma Vestergaard zawsze była tą, której inni zazdrościli. Laureatka wszystkich możliwych konkursów recytatorskich, pilna uczennica, ulubienica pani wychowawczyni z przemiłą mamą i wielkim tanecznym talentem. Mieszkała sobie w przytulnym domu na przedmieściach Kopenhagi, będąc już od najmłodszych lat przekonana, że wszystko musi się jej w życiu udać. 
Mając jedenaście lat doznała pierwszego niepowodzenia, a mianowicie nie przeszła pierwszych eliminacji podczas rekrutacji do szkoły baletowej - jej kręgosłup nie był wystarczająco prosty a i kolana wykrzywione w iksy pozostawiały wiele do życzenia. Pełna rozgoryczenia zaczęła szukać nowego zajęcia i tym sposobem skończyła na lekcjach gry na fortepianie, która stała się jej nową pasją.
Dotarło do niej, że nie ma na nic wpływu, kiedy mając trzynaście lat rodzice poinformowali ją, że biorą rozwód. Idealny ojciec i idealna matka nie tworzyli już idealnego małżeństwa, w które wkradła się nieidealna kochanka. Mimo to, Selma dostała się do szkoły muzycznej, chociaż garbiła się siedząc przy fortepianie. I wtedy już wiedziała, że czeka ją wielka kariera i zostanie znaną na całym świecie pianistką. Los miał jednak dla niej inne plany. Kiedy w wieku dwudziestu dwóch lat wybrała się na wakacje do Paryża, zaraz przed długo planowanym wyjazdem do Wiednia zakochała się do szaleństwa w przystojnym malarzu. Zapomniała o stypendium w Austrii i w przypływie spontaniczności, w ramach ucieczki przed Wiedniem wyjechała z miłością swojego życia najdalej jak tylko się dało, czyli do Australii. Po czterech miesiącach od poznania wzięli ślub. Powróciła do szlifowania talentu, jednak nie była w to już tak zaangażowana jak przed kilkoma miesiącami. Zajęła się pozowaniem mężowi do jego nowych dzieł i urządzaniem mieszkania. 
A kiedy już powiesiła wymarzone zasłony, zagrała na nowym fortepianie, który był prezentem od męża i wypiła herbatę przy robionym na zamówienie dębowym stole, o jakim od zawsze marzyła, zaczęły się kłótnie. I tak żyła przez miesiąc do momentu, kiedy zaszła w ciążę, którą po kolejnym miesiącu utraciła. 
Pierwsze co zrobiła gdy wróciła do domu po wyjściu ze szpitala to podpisała wysłane pocztą papiery rozwodowe. Następnie wzięła się za rzucanie talerzami a skończyła na wypiciu całej butelki whisky co do tej pory było dla niej niemożliwym. Matka wraz z panem adwokatem przekonali ją, że powinna walczyć o mieszkanie. I tym sposobem po dwóch rozprawach sądowych, na których pan malarz się nie pojawił, została rozwódką z pięknie urządzonym przez siebie mieszkaniem w Perth.
Powróciła do gry, czasem zdarza jej się występować w filharmonii  oraz jako akompaniament na przyjęciach dużych firm. Na co dzień jednak pogrąża się w smutku włócząc się po miasteczku, dorywczo ucząc dzieci gry na fortepianie. 

piątek, 14 lutego 2014

~Pamiętnik Sophie~

luty 2015

Zadecydowałam. Przeprowadziłam się. Mama może sobie mówić co chce o moim pomyśle, ale ja po prostu musiałam to zrobić. Nie wiem czy robię dobrze. Ale chcę być teraz z tatą. Wydaje mi się, iż ma on ze mnie więcej uciechy niż mama. Do tego, chyba ja będę czuła się lepiej u niego niż u mamy. Perth. Oto nadchodzę.

za oknem drży noc

Abigail to diabeł

czwartek, 6 lutego 2014

Jeśli chcesz, by Cię objęto, otwórz ramiona.

"Wiem, że mogę Ci ufać tato" | "Kocham Cię tato" | "Przepraszam tato" 
Najlepszy przyjaciel i jednocześnie jedyny taki powiernik sekretów. 
Nie musi czytać jej pamiętnika aby wiedzieć co myśli. W większości. 
Rozmawia z nim na te najtrudniejsze tematy.
Wie, że jest "dorosły" i że czasami pomagają mu "dorosłe" rzeczy.
Chce zabrać go ze sobą na swoją studniówkę. 
Za dziecięcych lat jej wróżka zębowa, święty mikołaj i zając wielkanocny.
Za nastoletnich lat jej tata, święty mikołaj i bratnia dusza. 


Aaron ...
(wkrótce)

wtorek, 4 lutego 2014

Tak zwany, pamiętnik

Czy można kochać i nienawidzić jedną osobę? Najwyraźniej można. Czemu wciąż jestem taka głupia i daje mu kolejne szanse? Liczę na poprawę, która przecież nigdy nie nastąpi. W końcu mówimy o moim mężu, przez tyle lat nic się nie zmieniło i pewnie tak zostanie. A ja? Wciąż będę tkwić w tym bagnie, które śmiem nazywać małżeństwem. 

Chciałam żeby tym razem było inaczej, chciałam zrobić mu niespodziankę, rzuciłam wszystko, pracę, dom, rodzinę - DLA NIEGO! Co otrzymałam w zamian? Jedynie nieukrytą niechęć. Która kobieta zniosłaby tyle lat z tym kimś? Nie jest już nawet mężczyzną, z którym wzięłam ślub. Tamten gdzieś zaginął, a w najlepszym przypadku owinął się jakąś skorupą. Nie mam siły dalej tego ciągnąć, ale również brak mi sił by to zakończyć. Chcę z nim być, zrobię wszystko by ponownie coś w nim odżyło, jak i we mnie. Oboje się męczymy, ale najwyraźniej mu to nie przeszkadza. Pieprzony dupek. Tak czy siak, w tej całej nienawiści jest też miłość, którą podarowałam mu lata temu. Jestem zagubiona i kto wie może mam coś z głową, bo piszę jak wariatka. Nikt normalny nie poświęca całej strony na skarżenie się o swoim małżeństwie. Pewnie powinnam udać się do lekarza, w najlepszym przypadku wpakuje się w romans z psychologiem...
20.12.2014 - śmierć wydaje się lepsza niż migrena w mojej głowie.
31.12.2014 - hotel wciąż obwieszony świątecznymi ozdobami. dużo ludzi, bardzo dużo ludzi. nigdy nie widziałem tak wielu ludzi w jednym miejscu naraz i nie wiem, jak się z tym czuję. wystarczy że mnie nie będą dotykać ani się do mnie uśmiechać, gdy będę im dawał klucze do pokojów. w święta jest tu najwięcej ruchu, co oznacza więcej pieniędzy i mniejsze poczucie osamotnienia, bo może pójdę do kina lub do muzeum. albo kupię nowe płyty. płyty są lepszymi przyjaciółmi niż ludzie. dlatego nie mam planów na sylwestra.
02.01.2015 - jest tu gorąco, zbyt gorąco. nawet wieczorem się duszę. nie mogę założyć ulubionego granatowego szalika. w amsterdamie mógłbym. tłumaczyłem coś podczas oglądania wiadomości porannych. znów gdzieś pożar. zdecydowanie wolę powodzie.
05.01.2015 - podczas gdy deszcz pada z nieba w rozbitych kawałkach szkła, krwawię niczym akwarele i pijane pastele na klatce schodowej. i pytam się samego siebie - dlaczego jeszcze się modle? kiedy to się wszystko skończy? i kogo to, do cholery, obchodzi?
there's faith and there's sleep and we need to pick up one please because
faith is to be awake and to be awake is for us to think and for us to think is to be alive

Amsterdam i jego dom były przytulnym miejscem, gdzie mógł wyjść na przejażdżkę rowerem nad rzeką ze swoim granatowym szalikiem osłaniającym jego usta i szyję przed jesiennym powietrzem wiedząc, że nie byłby jedynym. Życie w takim środowisku zdecydowanie wpłynęło na jego technikę rysowania drzew nad wodą, kanałów, małych łodzi i zarówno małych, białych ławeczek. Nie miał kim się zająć, więc zajmował się otoczeniem. Tam pokochał także koty, które zawsze się gdzieś kręciły, dokarmiane przez kocie mamy pozbawione możliwości wzięcia ich do małego mieszkania. Pokochał tam watę cukrową, kreskówki w telewizji, śpiew ptaków wiosną, kubki gorącej czekolady, parki rozrywki i zimę. Pokochał tam wiele rzeczy, ale nie samego siebie.
Nikt nie uprzedził go, że miałby męczyć się z tym wszystkim. Czasami czuje się tak, jakby wszechświat od zawsze wysyłał mu ewidentne sygnały, jednak on za każdym razem był zbyt zajęty podziwianiem obrazów w swoim ulubionym muzeum w mieście, aby zwrócić na nie uwagę. Zaślepiony, nigdy nie podejrzewał tego wszystkiego.
Nie wie kim jest. W żadnym momencie swojego życia nie wie już, czy choroba przemawia poprzez jego opuszki palców i machnięcia rzęsami, czy to naprawdę on. Nie wie czy lubi gorącą czekoladę bo mu smakuje, czy traktuje ją tylko jako formę odprężenia. Nie wie czy lubi głaskać koty bo czuje potrzebę podarowania komuś swojej miłości, czy dlatego że to dodaje mu pewności siebie i poczucia kontroli nad czyimś życiem. Nie wie, czy za chwilę nie będzie starał się to zwierzę udusić. Nawet wtedy nie wie, czy jest to spowodowane frustracją przez chorobę, czy to właśnie choroba sama w sobie. Nie wie czy czasami ludzie zdają się go lubić za to, kim jest - może oni są mniej zagubieni od niego samego - czy to jednak ponownie okres hipomanii, który przywołał do niego ludzi. Boi się pójść spać nawet w zły dzień, bo nigdy nie wie co nastąpi gdy się obudzi. Nauczył się żyć ze świadomością, że zawsze może być gorzej, toteż stara się nie narzekać. Nie na głos.
Poza pokochaniem wielu rzeczy, w swoim mieście wiele także stracił. Nikt w gruncie rzeczy go tam już nie trzymał i jedynym melancholijnym wspomnieniem są te cudne pejzaże, które chciałby móc namalować nie z pamięci przynajmniej ostatni raz, lub jego ulubione obrazy, które przychodził odwiedzać w muzeach parę razy na miesiąc.
Zaakceptował już fakt, że jego rodzicom wreszcie udało się od niego uwolnić i zapewne wzdychają z otuchą gdzieś w dalekiej Holandii. Wysłali go na drugi koniec kuli ziemskiej gdy tylko jego psycholog wspomniał, że zmiana otoczenia dobrze by mu zrobiła. Wykorzystali obecność ciotki, wuja i ich dzieci w zdecydowanie zbyt gorącej dla tej pary płuc Australii, a chłopak cały czas utrzymuje kontakt z psychologiem, który przypomina mu o częstym aktualizowaniu swojego pamiętnika. Podobno przechodzi przez pozytywną fazę, dba o siebie i powtarza sobie, że jest najważniejszą osobą we własnym życiu. Ale kto wie, co będzie jutro? Co wtedy pomyśli? Jego płuca wdychają ogień i jego skóra krzyczy przypominając o tym, kogo zabił. Ktoś ukradł jego radio, więc teraz siedzi w ciszy, a czasami cisza jest brutalna.

sobota, 1 lutego 2014

Penelope "Penny" Alderman

PENELOPE „PENNY” ALDERMAN
skończone sześć lat | lekcje śpiewu | dzieło przypadku
────────────────────────────────────────────────────
Ona... Żadna prawdziwa matka nie powinna myśleć o swoim dziecku jako o wpadce. Dlatego odkąd Rachel zobaczyła na sonogramie tę małą fasolkę, która będzie w przyszłości jej najukochańszym skarbem, postanowiła dać córce wszystko. Wspólne życie z ojcem dziewczynki skończyło się, kiedy miała pięć lat. Jak na szkraba, zniosła to całkiem nieźle, według psychologa. Efekty wyjdą jednak dopiero za parę lat. Póki co, ma tyle zajęć, żeby nie myśleć o tym, czemu jej tata ma do dyspozycji tylko weekend, a mama prosi o pomoc zaprzyjaźnione osoby, kiedy nie ma jej kto odebrać po zajęciach śpiewu. Rachel Keating pragnie najlepszego dla dziecka, jak każda matka. Ale boi się, że wda się w któreś z rodziców. W przypadku cech ojca, to mały pikuś. Gorzej, jeśli nastoletnia Penny będzie nastoletnią Rach. Boi się też, że będzie rozpieszczoną jedynaczką, czego chcą uniknąć. Prawdopodobnie Penny nie doczeka się już rodzeństwa. A przynajmniej nie ze strony matki.

On... Nie jest ojcem roku i nigdy nim nie będzie. Z córką spędza wyłącznie weekendy, rzadko kiedy pozwalając sobie na nadprogramowe godziny, bo przecież jest lekarzem, a to praca wymagająca bycia dyspozycyjnym 24/7. Jest tym znienawidzonym typem rodzica, któremu zdarza się nie przychodzić na przedstawienia i inne szkolne przedsięwzięcia, by później przekupić dziecko jakimś drogim prezentem myśląc, że zapomniało o sprawie. John Alderman kocha swoją córkę i nikt nie powinien mieć co do tego wątpliwości, rzecz w tym, że rodzicielstwo nigdy nie było stworzone dla niego i cały czas uczy się na błędach próbując sprostać swoim ojcowskim powinnościom, które zwyczajnie go przerastają.

zapiski rachel keating

zapiski 

Drogi pamiętniczku... Dziwne sformułowanie. Jak jakaś nastolatka....

Gdyby moja córka jutro miała zostać nastolatką, wyciągnęłabym jej ten głupi album studniówkowy i pokazała jak nie można się zachowywać. Ani ubierać. Chociaż kieckę miałam całkiem ładną...

Kurczę, dopiero co miała 2 latka, więc jeszcze chwila i zacznie chodzić na randki. Czy jestem głupia, że tak myślę? Dop 6latki nie chodzą na randki. Głupia to swoją drogą. 



John oczywiście musiał jechać do pracy, a córkę to popilnuje sąsiadka. Dalej nie wiem, jak się nazywa, ale pamiętam, że miała nerwobóle. Tym to się podzieliła...

  I nawarzył piwa. Teraz tylko Penny marudzi o kota.

Kupowanie prezentu dla byłego męża to przesada, a przynajmniej tak twierdzi jakaś babka w gazecie. Tia. Chętnie bym sobie z nią pogadała...

Czy on 
wmwmwm

'Krawat to zawsze bezpieczny prezent' - okej Perfekcyjna, Penny powiedziałaby ci nawet, że guzik prawda

Pamiętnik

21 grudnia 2014 roku

Już dwudziesty pierwszy grudnia. Dwudziesty pierwszy! Za cztery dni gwiazdka, nieprawdaż? Szał! Prezenty, choinka, pachnące pierniki!
Szczerze, czy tylko ja mam dość tego komercjalnego gówna i tandety, która co rok zaśmieca nasze miasto, a w dodatku zmusza przeciętnego obywatela do kupowania rzecz, które są mu kompletnie niepotrzebne, za pieniądze, których nie posiada, aby udowodnić coś ludziom, którzy tak naprawdę mają go głęboko gdzieś? Czy tylko mnie drażni ten cały świąteczny burdel, czy może i w innych ludziach uchowała się choć niewielka cząstka rozsądku i pokory? Bo w świecie, w którym przyszło nam żyć nie ma już miejsca na religię i wartości rodzinne. Jest tylko kasa i drogie gadżety, które produkowane są nie z jakiegoś konkretnego powodu. Są produkowane dlatego, że możemy je wyprodukować.
Gdyby ktoś mnie szukał, będę w mojej bazie z koców i poduszek. Mam nadzieję, że uchroni mnie ona przed powszechnym już zjawiskiem deprawacji wszelkich ludzkich wartości.

Dane

Imię: Amelia Alexandra
Nazwisko: Landon
Płeć: Kobieta
Wiek: 24 lata
Data urodzenia: 12 listopada 1990 roku
Miejsce urodzenia: Perth
Obecne miejsce zamieszkania: St. Paul's Street 14/6, Perth
Nauka: Miejscowe liceum, ukończone studia na Uniwersytecie w Canberry
Zawód: Prawnik
Stan cywilny: Panna
Wzrost: 159 cm
Waga: 50 kg
Kolor oczu: brązowy
Kolor włosów: ciemny brąż
Orientacja seksualna: bi
Hobby: gra w tenisa, pływanie, opieka nad zwierzętami
Lubi: Leniwe popołudnia, ludzi z własnym zdaniem, dobre kino akcji
Nie lubi: dzieci, wiecznie narzekających ramoli, ograniczenia prędkości na drogach," biednych i pokrzywdzonych" samotnych matek
Inne: dawna wolontariuszka schroniska dla zwierząt, zadeklarowana obrończyni praw człowieka, w 2008 roku zdobyła pierwsze miejsce w zawodach strzelectwa sportowego.
Relacje z innymi: brak danych
Aktualne związki: brak danych
Co mówią o niej w Perth: Brak...
Brak...
Brak...
....

zbiór bzdur

P U S T K A

zapiski

Czasami mam cholerne wrażenie, że to wszystko kiedyś się sypnie, a ja zostanę na lodzie z niczym. Totalnie niczym. Bez pracy, mieszkania - bo przecież oni opłacają, rodziny - bo wstyd, żony - biedaczka, wsparcia, z wyrzutami sumienia. Co poradzisz...

Jednak Gabrielle się zjawiła. Będzie kłopot, znów trzeba będzie pokłamać, ale nie dam sobie znów podporządkować życia pod wszystko inne niż siebie. Ups. Prawda jest taka - albo okłamywanie siebie, albo kłamanie innych. Młot, kowadło, ja. 

Po raz pierwszy od jakiegoś czasu chcę do domu. Nie do mieszkania, nie chodzi o Perth, chociaż wprawdzie czuję się tu jak u siebie. Stany. Wisconsin. Głupie wspomnienia, mnóstwo nudy, ale też to ciepło. Wiadomo, że takie miejsca są na całe życie. Ale do tej pory tego nie czułem - bo po co? Tu było dobrze. Ale się kończy. Tam nawet się nie zaczęło, a to lepiej.

Nie robiło się nadziei. 

Daję radę. Jest nieźle, wystarczy dobrze się rozeznać. Projekty, znajomi, wyjścia służbowe, nawet pora lunchu. Coś się zawsze wykmini. A ja też nie jestem jakimś chorym człowiekiem, że muszę non stop. Damy radę. 

powiązania rachel keating

trzydzieści pięć lat, a nadal nic nie rozumie - ręce, które leczą - ratowanie ludzi argumentem nie do zbicia - trudno w to uwierzyć, ale nadal najbliższy jej facet - pięć lat małżeństwa - rok po rozwodzie bez orzekania o winie - to skomplikowane - pytania, czemu nie wyszło - byłaś doktorową - dom, który miał być ich, a jest tylko jego - dwa samochody, czas tylko w weekendy - dziwne przywiązanie - ten ostatni - studenckie wspomnienia - Penny - lepszy rodzic niż mu się wydaje - uśmiech wart oczekiwania - pora ruszyć dalej 
 

prawie osiemnaście lat - młodszy o osiem minut - pierwszy zalazł sobie dziewczynę - szkolny podrywacz - snowboard i jazz - truje innych nauką gry na saksofonie - marzyciel jakich mało - jedyny cel w życiu: wydać płytę - nieudany pomysł szkolnego zespołu - biologiczna matka w więzieniu - pokój przejęty po Rachel w rodzinnym domu - adoptowane dziecko - gdyby był śmielszy, już dawno podbiłby talent show

prawie osiemnaście lat - starszy o osiem minut - nie ma czasu na dziewczyny - szkolny olimpijczyk - narty i poczucie obowiązku - gdyby nie brat, byłby tylko kujonem - był realistą, dopóki nie poczuł powołania do służby w policji - cele w życiu: zrobić coś dla ogółu - biologia mocną stroną - szkoła policyjna czeka - biologiczna matka w więzieniu - wreszcie cały pokój dla niego - adoptowane dziecko - siostrzenica lekko go przeraża 

reszta wkrótce

*
wizerunek braci: donald glover